Poruszający się ulicą Niepodległości mogą na swojej drodze spotkać Jana Rulewskiego. Senator ogłosił dyżur polowy pod bramami kruszwickiej cukrowni.

Z wyjaśnień Rulewskiego wynika, że zamierzał on odbyć spotkanie z przedstawicielami związków zawodowych i zrzeszeń plantatorów buraków cukrowych na terenie Cukrowni w Kruszwicy. Jednak do spotkania nie doszło. 

- Po raz pierwszy od wielu lat, gdzie byłem mile przyjmowany, wspierałem zarówno cukrownię co do sensu i bytu, mimo, że wielu było wątpiących, chciałem porozmawiać na tematy związane z uwłaszczeniem, prywatyzacją czyli przekazania akcji plantatorom. Byłem na tym hucznym otwarciu, gdy akcję tą uruchomiono, ale jak wiadomo ją wstrzymano ze względu na spekulacje. Byłem świadkiem gdy błędy te nieśmiało poprawiono za rządów PO ale już PiS nic w tej sprawie nie robi, nie podejmuje rozmów - informował Rulewski.

Senator podczas dyżuru polowego rozdaje pisma jakie skierował w ostatnim czasie do Ministra Rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego oraz odpowiedź jaką otrzymał w tej sprawie od Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Senator skrytykował również powstanie Narodowego Holdingu Spożywczego.

- To oznacza nic więcej, że ta cukrownia zostanie przyłączona do skupu malin w województwie lubelskim. To jest absurd w który nikt kto prowadził taką spółkę nie wierzył.  I właśnie dlatego chciałem porozmawiać z plantatorami ale oni mają spotkanie tam (w Kobylnikach-przyp.red) a ja tutaj. Miałem się zwrócić do spółki cukrowej w Toruniu. Spółka cukrowa w Toruniu mnie wysłała tutaj, bo prezes siedzi w Warszawie. Poprosili o pismo. Pismo zostało wysłane i oczywiście brak odpowiedzi. Czyli uznano, że to jest warownia PiS i miejsca na rozmowy nie będzie - skwitował Rulewski.

Oprócz pism senator rozstawił również znak informujący, że na cukrownie nie mogą wchodzić senatorowie. Do każdego z dokumentów wręcza mieszkańcom ulotki.  Pisma są dostępne w galerii zdjęć poniżej.