Zamknij

Pogramy w uczucia? [Recenzja]

07:24, 14.05.2018 Renata Skoczek Aktualizacja: 07:25, 14.05.2018
Skomentuj

Tytułowe pytanie zadaje reżyser filmu „Gra” Paweł Lewartowski. Przy tym w fabule filmu odradza widzom twierdzącą odpowiedź na to pytanie.

Pierwsza miłość jest zwykle obarczona dużym ryzykiem. Wkraczający w świat uczuć młodzi ludzie jeszcze niewiele wiedzą o sobie i swych pragnieniach, dlatego są pełni wątpliwości, próbują się asekurować przed potencjalnym zranieniem. Tak było w przypadku Wiktorii
i Adama, bohaterów „Gry”.

Najpierw chodzi o zwykłe igraszki, Wiktoria proponuje Adamowi zabawę we dwoje. Adam jest nastawiony sceptycznie. Wyznacza granice. Boi się. Jednak nie ma oporów, by odbijać uczucia Wiktorii jak piłkę. Stara się narysować obraz Wiktorii spełniający jego oczekiwania. Dopiero, gdy w jego sercu kiełkuje ziarno zazdrości przypiera ją do muru oskarżeniami, które mają mu zapewnić emocjonalną przewagę nad partnerką do gry…

Wówczas do akcji wchodzi on – czarodziej, (jak zwykle rewelacyjny Andrzej Kortas) uosobienie duchowych rozterek. Żongluje uczuciami młodych ludzi i dobiera się do ich wnętrza obierając jak skórę z pomarańczy. To miąższ jest istotą miłości. Najlepiej by był słodki…

Lewartowski sięgnął po nieśmiertelne odwołanie do Mickiewiczowskiej straty. Adam przekonał się o tym, jak bardzo cenił Wiktorię dopiero wówczas, gdy ją stracił. Więc może miłość to jednak nie gra? Kulminacyjna scena ukazuje Adama doświadczonego bólem pierwszej miłości, który wyrusza w poszukiwaniu szlachetnego uczucia...

Film Lewartowskiego każdemu dostarcza osobistych wzruszeń. Dla mnie jest metaforą piękna. Filmowe obrazy bez pardonu obchodzą się z mizerią techniczną szkolnego boiska i kosza do gry. Jednak wyraźnie widać, że na zgliszczach sportowej infrastruktury może zrodzić się, w ogromnych bólach, piękno miłości. Mówią o tym bohaterowie drugiego planu, do których lgnie wrażliwość Wiktorii – miłe kotki i biegające po kobylnickim parku zające. Wszak szkoła w Kobylnikach w nadszarpniętych przez ząb czasu murach skrywa gejzer kreatywnych rozwiązań będących w wiecznym progresie.

Mistrz szczegółu po raz kolejny zagrał na naszych uczuciach. Tym razem jest to harmonia wysoce estetycznych przeżyć.
 

(Renata Skoczek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%