Poniżej fragment wywiadu
Jak zaczęła się Twoja przygoda z wioślarstwem?
Moja przygoda z wioślarstwem zaczęła się 6 lat temu. Na udział w naborze do klubu namówiły mnie przyjaciółki. Wtedy nie byłam zainteresowana tą dyscypliną sportu, a na pierwszy trening poszłam tylko po to, aby móc powiedzieć, że wioślarstwo nie jest dla mnie. Okazało się, że byłam w błędzie.
W tym sezonie sięgnęłaś po wicemistrzostwo Polski kobiet w sprincie w jedynkach. Dwa lata temu po długodystansowe mistrzostwo Polski juniorek. Uważasz się za wszechstronną zawodniczkę?
Nie. Zdaję sobie sprawę z tego, że czeka mnie jeszcze wiele godzin treningów, zanim będę mogła coś takiego o sobie powiedzieć.
Obserwując regaty, zwraca się uwagę na szczególną pracę ramion zawodników. Czy jest to najważniejsza partia mięśni wykorzystywana podczas wyścigu?
Szczególna praca ramion jest złudzeniem. Największą rolę w wioślarstwie odgrywają nogi, ręce stanowią jedynie element wykończenia chwytu. Przyjęło się, że siła nóg stanowi około siedemdziesięciu procent całej siły wkładanej w przeciągnięcie wiosła, resztę uzupełniają ręce i tułów.
Marzeniem i celem prawie każdego sportowca jest udział w imprezach rangi mistrzostw świata i igrzyskach olimpijskich. Jak jest u Ciebie?
Udział w tego typu imprezie byłoby spełnieniem marzeń. Daję sobie na przygotowanie tyle czasu, ile będzie konieczne. Z natury jestem cierpliwa. Czas jest na razie moim sprzymierzeńcem. Wychodzę z założenia, że włożona praca i miłość do sportu prędzej czy później zaprocentują. Trzeba tylko cierpliwie czekać, trenować i nie zrażać się porażkami.
Więcej tutaj
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz