Zamknij

Nowa chadecja to tożsamość prowincji

23:26, 17.12.2020 P.B Aktualizacja: 23:27, 17.12.2020
Skomentuj

„Miasto śmieje się ze wsi, a wieś nienawidzi miasta. Mieszczuch to liberał, człowiek ze wsi to konserwatysta. Taki jest stereotyp. Podział ten, odczytywany głównie przez pryzmat preferencji wyborczych, okazuje się dużo głębszy. Jeśli chcemy jakkolwiek zaradzić temu konfliktowi, musimy nie tylko prawidłowo go opisać, ale także prognozować możliwy rozwój sytuacji. Przyszłość dla projektu nowej chadecji jest niestety w tym kontekście wyraźnie niekorzystna. Nie wszystko jednak stracone” –Bartosz Brzyski w roczniku „Pressje”, pt. „Nowa chadecja” o różnicach między centrum a peryferiami.

W SKRÓCIE

Podział między lewicą a prawicą jest anachroniczny, najważniejszym tożsamościowo konfliktem jest rozróżnienie na lokalsów i globalsów.

Narracja PiS-u z 2015 r. o „Polsce w ruinie” i dowartościowanie prowincji w programie politycznym przyniosły realne zmiany rozwojowe.

Podział miasto-wieś staje się stereotypem niemającym wiele wspólnego z prawdą. Można być lokalsem z Krakowa i globalsem spod Limanowej

Nowe odczytanie ideałów chrześcijańskiej demokracji może być opowieścią dla polskich lokalsów zawiedzionych dogorywającym tradycjonalizmem.

Można jeszcze długo wymieniać wartości, jakie chrześcijańska demokracja ceni, a które zdeponowane są przede wszystkim na polskich peryferiach. Dziś widać wyraźnie, że potencjał projektu nowej chadecji, rozumianego jako obecność w debacie publicznej wrażliwości chrześcijańsko-ludowego centrum reprezentowanego przez młodych ludzi, jest niewielki. Badania Pew Research Center pokazują, że najmłodsze pokolenie w Polsce dynamicznie się sekularyzuje. Jeśli weźmiemy pod uwagę deklarowaną religijność, okaże się, że różnica miedzy pokoleniem najmłodszym a pozostałymi jest największa spośród wszystkich badanych krajów.

Dlatego jak najszybciej musimy zwrócić się w stronę prowincji, aby jej udział w kolejnym wzroście gospodarczym nie sprawił, że chrześcijańsko-ludowe imaginarium przeobrazi się w kulturową globalizację. Kościół jest zbyt słaby, dlatego musimy otoczyć prowincję nowymi instytucjami kultury i sportu, nowym wspólnototwórczym planem zabudowy i instytucjami wsparcia rodziny. Trzeba podnosić poziom życia nie poprzez proste transfery gotówkowe, ale zapośredniczone przez przyjazne dla obywatela instytucje państwa.

Rządy PiS-u ograniczają się do centralizacji władzy, która czerpie z siły prowincji, ale nie darzy jej polityczną podmiotowością. Polityka ta została sprowadzona do prostych transferów bezpośrednich. To nie wystarczy, aby dobijający do polskiej średniej wyborcy w łatwy sposób nie dokonali rozbratu z konserwatywną tożsamością na rzecz nowego projektu. Według spisu powszechnego z 1950 roku Polaków było 25 milionów. Dziś zastępowalność pokoleń osiąga wskaźnik o wielkości 1,38 zamiast 2,1, co pokazuje, jak szybko można stracić to, co w państwie najważniejsze – obywateli. Zamiast dociskać pedał gazu, ścigając Niemców i Francuzów, musimy zastanowić się, jakiego państwa naprawdę chcemy. Jesteśmy w momencie kluczowym, w którym odejście PiS-u po drugiej kadencji może zwiastować zmianę społecznych oczekiwań.

***

Jeżeli szybko nie zaproponujemy nowej opowieści politycznej zamiast kompromitującego się na naszych oczach tradycjonalizmu sterowanego od góry, nowa chadecja może stać się elitarystycznym, krakowsko-warszawskim klubem owładniętym chłopomanią. Marzenie o nowej kulturowej ścieżce może pozostać na peronie, z którego współczesność dawno już odjechała. Jak pisał niemiecki filozof, Odo Marquard, „dzieci, dla których rzeczywistość jest przygniatająco obca, potrzebują dla wyrównania żelaznej porcji tego, co swojskie: swych misiów, które z tego powodu ciągną wszędzie ze sobą.

Tak właśnie nowocześni dorośli – którym świat wskutek przyspieszenia ciągle odsłania swą obcość – potrzebują ideologii bliskiego nastania tego oczekiwanego, uzdrowionego doczesnego świata: jest to mentalny miś nowocześnie zdziecinniałego dorosłego” (Marquard, 1994: 89).

Tym ma być dziś nowa chadecja – odpowiedzią na nowocześnie zdziecinniałego dorosłego, któremu przedstawi się inną, bezpieczną wizję przyszłości. To nie wyeliminuje od razu symbolicznego konfliktu centrum i peryferii, ale być może stanie się początkiem jakiegoś nowego, twórczego politycznego (sensu largo) impulsu.

Bartosz Brzyski - Rzecznik Klubu Jagiellońskiego i szef działu „Zielony konserwatyzm” na portalu opinii Klubu Jagiellońskiego. Członek redakcji czasopisma idei „Pressje”. Publikował m.in. na łamach tygodnika „Plus Minus”, „Tygodnika PolsatNews.pl” i „Wszystko co Najważniejsze”. Z wykształcenia politolog.

[POGODA]1608243835158[/POGODA]

[ZT]14200[/ZT]

 

(P.B)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%