Lewica o Hucie "Irena". Krzesiński: Zamiast robić kampanię pod ratuszem, zastanówmy się jak pomóc pracownikom

Przedstawiciele Lewicy spotkali się dziś pod Hutą "Irena" w Inowrocławiu. Okazuje się, że sytuacja zakładu jest bardzo ciężko. Niedawno odłączono prąd. Pracownicy od trzech miesięcy nie otrzymują należnych im wynagrodzeń.

Wydawało się, że po pojawieniu się irańskiego inwestora w Hucie "Irena' sytuacja się poprawi. Pracę w zakładzie znalazło ponad 100 osób. Niestety problemy powracają szybciej niż się wydaje. Obecnie zakład zalega z wypłatą wynagrodzeń. To nie jedyne długi jakie posiada. Niedawno w hucie wyłączono prąd.

- Właściciel huty zwija żagle. Pracownicy nie otrzymali wsparcia ani ze strony instytucji państwowych, ani miasta. Apeluję do prezydenta Ryszarda Brejzy aby na poważnie potraktował problemy pracowników huty - poinformował lider listy Lewicy w regionie, Krzysztof Gawkowski.

Pewnym sposobem na rozwiązanie, zdaniem lidera lewicowej listy powinien być nowy inwestor, który mógłby przejąć hutę. Zdaniem ratusza problem nie jest po stronie miasta, bo huta nie jest spółką miejską. Interweniujący u Prezydenta Miasta Inowrocławia pracownicy, otrzymali informację, że włodarz zgłosił problem do Państwowej Inspekcji Pracy, prosząc o interwencję.

- Mamy problem  i powinniśmy zrobić wszystko aby pomóc tym ludziom odzyskać ich pieniądze oraz uratować ich miejsca pracy. Niektórzy jednak wolą robić kampanię pod ratuszem zajmując się sprawami, które leżą w gestii sądów oraz organów ścigania, a nie polityków. My wolimy zastanowić się jak pomóc pracownikom, którzy od trzech miesięcy nie otrzymują zarobków - komentuje w rozmowie z portalem mojakruszwica.pl Tomasz Krzesiński.

Przedstawiciele "Lewicy" poinformowali, że próbowali spotkać się z właścicielem i zarządem huty. Niestety odpowiedziało im milczenie.