Informację o państwowych warzywniakach traktowałem początkowo jako żart, jednak widać, że ta koncepcja rozważana jest poważnie. Uzasadnienie już znamy - państwowa sieć zapłaci godziwe wynagrodzenie rolnikom, będzie sprzedawać tylko polskie produkty, ceny będą niskie, a jakość wysoka. Od pola do stołu.
W kąciku prasowym będzie można kupić prasę "patriotyczną", przy ladzie kupić talon na samochód elektryczny, maseczkę z polskiej szwalni, bilet na PKS do każdej miejscowości w Polsce i na samolot z Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Wiecie dlaczego tak nie będzie? Bo to nie działa. Bo ten pomysł trafi na tą samą półkę co milion samochodów elektrycznych, luxtopeda i państwowy holding hotelowy.
Zamiast tworzyć plany podboju rynku przez rządową sieć fanclub PRL w rządzie powinien w końcu uwierzyć, że na ich pensję składają się przedsiębiorcy. Że to właściciel warzywniaka płaci na te trzynaste emerytury, programy z plusem i zamówienia w firmach rodzin polityków.
Polskie sklepy i polskie firmy mogą konkurować z zagranicznymi, mogą być tańsze i lepsze. Jednak trzeba w końcu przestać karać je, okładać podatkami, regulacjami i ograniczeniami.
Zamiast snuć plany budowy państwowych molochów i rozdawania wydrukowanych pieniędzy wystarczy pomyśleć, jak ułatwić bogacenie się milionom Polaków.
[ZT]12169[/ZT]
[ZT]12165[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz