Zamknij

ME 2024 - Adamczuk: naszą siłą są kontry i stałe fragmenty, pięć punktów będzie super wynikiem

11:15, 15.06.2024 PAP Aktualizacja: 11:25, 15.06.2024
Skomentuj

Mecze biało-czerwonych w niedzielę Hamburgu i piątek w Berlinie były reprezentant Polski obejrzy z trybun. W rozmowie z PAP przyznał, że po raz pierwszy jedzie na ME kibicować.

Srebrny medalista olimpijski z Barcelony Dariusz Adamczuk przekonuje, że reprezentacja Polski, której mało kto daje szanse na wyjście z grupy w mistrzostwach Europy, może sprawić niespodziankę, a brak Roberta Lewandowskiego w meczu z Holandią zmobilizuje drużynę do walki.

"Mam nadzieję, że jako kibic przyniosę szczęście. Z Holandią na pewno będzie ciężko. Piłkarsko jesteśmy dużo słabsi, ale piłka nożna jest - to banał - nieprzewidywalna. Wkład w dobry wynik, jeśli go osiągniemy, na pewno będzie miał Wojciech Szczęsny" - prognozował Adamczuk.

Spodziewa się też, że brak kontuzjowanego Lewandowskiego zmobilizuje drużynę do walki. Uważa, że bardzo często tak się dzieje, gdy zespół traci lidera z powodu urazu albo np. gra w osłabieniu po czerwonej kartce.

"W dziesięciu bronisz lepiej niż w jedenastu. Spinasz się. Walczysz za dwóch. Maksymalna koncentracja" - podkreślił Adamczuk. "Robert jest nadal bardzo ważny dla kadry, ale nie jest już maszyną do strzelania bramek" - zauważył.

Drużyna "Oranje" sportowo wydaje się być poza zasięgiem Polaków, jednak Adamczuk zaznaczył, że w roli faworyta nie gra się łatwo. A zespół, na który nikt nie stawia, grający bez wielkiej presji, może sprawić niespodziankę.

"Naszą siłą są kontry i stałe fragmenty. Możemy coś wykreować. Pokazały to ostatnie sprawdziany przez Euro" - przekonywał.

Przypomniał, że selekcjoner Michał Probierz, obejmując reprezentację, zapowiedział, że będzie pracował nad stałymi fragmentami gry.

"I zrobił to! W meczu z Ukrainą widzieliśmy efekt. Nie ma znaczenia, że Ukraina słabo rozpoczęła, była przyśnięta. Nasi pokazali skuteczność, bardzo dobre dośrodkowania" - ocenia były reprezentant Polski.

Jak przyznał, remisy z Holandią i Francją uznałby za wielki sukces. A zwycięstwo nad Austrią zapewniłoby wyjście z grupy. "Cztery punkty w meczach grupowych to dobry wynik, a super wynikiem byłoby pięć" - dodał.

Zaznaczył, że "na papierze" Polska jest najsłabszym zespołem w grupie D. I że po fatalnych eliminacjach ME była w rozsypce. Ale "po trudnym okresie z Fernando Santosem" reprezentacja pod wodzą Probierza odżyła. Adamczuk komplementuje też "młodych" w kadrze - Nicolę Zalewskiego i Kacpra Urbańskiego, chwali Sebastiana Szymańskiego, przypomina, że w barażach błysnął Jakub Piotrowski.

"Mecz z Turcją mu nie wyszedł, ale jestem przekonany, że Kuba będzie ważnym ogniwem drużyny narodowej w niemieckim turnieju" - wskazał.

Powiedział, że w reprezentacji pojawiła się nowa generacja, lecz tacy piłkarze, jak Kamil Grosicki również są potrzebni.

"Kamil nie pojechał na Euro za zasługi, dla atmosfery. Chce coś osiągnąć, nadal ma sportowe ambicje, co pokazał w lidze. Dwukrotnie został wybrany najlepszym piłkarzem ekstraklasy" - przypomniał dyrektor sportowy Pogoni Szczecin, w której ten zawodnik występuje na co dzień.

I Grosicki, i Adamczuk to wychowankowie "Portowców". Ten pierwszy był w kadrze na ME 2012 i 2016 oraz MŚ 2018 i 2022. Największy sukces Adamczuka to srebrny medal igrzysk 1992 w Barcelonie. Szczecinianin był podstawowym zawodnikiem drużyny prowadzonej przez Janusza Wójcika, ale w finale turnieju olimpijskiego pauzował za kartki. W mundialu czy ME nie miał okazji wystąpić. Rozegrał 11 spotkań w seniorskiej reprezentacji Polski, m.in. pamiętny mecz Holandia - Polska (2:2), jesienią 1992 r. w Rotterdamie (el. MŚ 1994). W ekipie "Pomarańczowych" brylowali wtedy Marco van Basten, Frank Rijkaard, Ronald Koeman i Dennis Bergkamp.

"Mam dwa piękne wspomnienia z tego spotkania - genialny van Basten, zagrać przeciwko niemu to było wielkie przeżycie; i pan Włodzimierz Smolarek, legenda polskiej piłki. Prowadziliśmy 2:0 po bramkach Marka Koźmińskiego i Wojciecha Kowalczyka, ale Holandia była lepsza, miała bardzo dużo sytuacji. Szczęśliwy remis, choć mogliśmy nawet wygrać, gdyby pan Włodzimierz wykorzystał sytuację w drugiej połowie spotkania" - wspominał.

54-letni Adamczuk z Pogonią sięgnął po MP juniorów (1986), w sezonie 1987/88 zadebiutował w ekstraklasie. Później grał m.in. w Eintrachcie Frankfurt, włoskim Udinese Calcio, szkockich Dundee FC i Glasgow Rangers, z którym zdobył puchar i mistrzostwo kraju. Od kilkunastu lat zasiada we władzach Pogoni, jest m.in. twórcą klubowej Akademii.(tma/ pp, Fot. PAP/Marcin Bielecki).

[ZT]33232[/ZT]

[ZT]33231[/ZT]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%