Zamknij

Narratorium Kruszwickie: Zamek Kruszwicki cz. 3 [JAN KWIATKOWSKI]

11:25, 23.01.2025
Skomentuj
  • Narratorium Kruszwickie. Młody rycerz Miłosław, syn księcia Leszka, powraca z walk do Gniezna, gdzie matka, księżna Knasława, ostrzega go przed grożącym niebezpieczeństwem.
  • We śnie ujrzała aniołów przestrzegających przed wyprawą do Kruszwicy, gdzie król Popiel miał knuć spisek przeciwko ich rodowi. Pomimo próśb matki, Miłosław postanawia wyruszyć na spotkanie ojca, zabierając ze sobą wiernego wojownika Sędziwoja oraz dwóch tajemniczych młodzieńców rodem z Grecji.
  • W trakcie podróży przez ponury las spotykają Staszkę, młodą, obłąkaną księżniczkę, opuszczoną i tułającą się samotnie. Jej smutek oraz pełne rozpaczy słowa ukazują dramat osobisty i polityczny – odrzucenie przez bliskich oraz chaos w rodzie Lechów. Sędziwój rozpoznaje w niej siostrę królewską i próbuje ją uspokoić, lecz Staszka wybiera samotną tułaczkę, przekonana, że jej obecność przynosi więcej nieszczęść. Poniżej część pierwsza i druga.

[ZT]38446[/ZT]

[ZT]38023[/ZT]

Odgłos trąb i tentent koni ucichł już w odludnej puszczy, zwykła cisza zapanowała znowu w ponurym przybytku. Przy ołtarzu kamiennym, poświęconym bóstwu piekieł, klęczał młody mężczyzna w ubiorze wieśniaczym. Obok niego, blada jak podcięta lilia, leżała zemdlona młoda dziewica. Z przerażeniem oglądał się wieśniak naokoło siebie — ciemne te i ponure mury dreszczem go przejmowały. Z pośpiechem wziął na rękę zemdloną, aby ją jak najprędzej z tego przybytku grozy wyprowadzić, ale zaledwie uszedł kilka kroków, gdy, pośliznąwszy się na przegniłej ziemi, upadł wraz z drogim swoim ciężarem. Powstawszy, daremnie na wszystkie strony oglądał się za pomocą — nikt bowiem nie odważyłby się o tej porze tymi bezdrożami przechodzić. Nie było w pobliżu żadnego źródła, z którego by mógł wody dla zemdlonej zaczerpnąć... Począł tchem własnym skostniałe jej członki ogrzewać, jak gdyby w nią chciał cząstkę żywota swego przelać... Wreszcie podniósł ją znowu na ramiona i powolnym krokiem w dalszą puścił się drogę.

Po chwili dziewica głębokie wydała westchnienie — zamknięte powieki zaczęły się powoli podnosić i otwierać, ręce wyprężyła przed sobą, jakby straszne jakieś widmo odpychała.— Ona żyje! — zawołał wieśniak z radością — O, dzięki wam, bogowie! Teraz łatwiej ją wyprowadzę z tego miejsca trwogi i okropności.

Zemdlona powoli zupełną odzyskała przytomność.— Gdzież ja jestem?... — rzekła słabym, urywanym głosem — Co się ze mną stało? Gdzie się podzieli owi jasnowłosi młodzieńcy, przed którymi zadrżał i runął w bezdenną przepaść ów obrzydły, krwiożerczy bożek?— Uspokój się, księżniczko! Jesteś bezpieczną i wolną — jesteś pod opieką wiernego sługi, który ci krzywdy zrobić nie dopuści. Czy nie poznajesz Piasta?— To ty, mój Piaście poczciwy! — zawołała Lechów córa — a promień z jej oczu radości i nadziei zlał się w jedno z promieniem księżyca, który w tej chwili jej twarz jasnym błyskiem oświecił. O! skoro ty przy mnie jesteś, to się już niczego nie obawiam — lecz uchodźmy, uchodźmy co najprędzej z tego przedsionka piekła!— Czy mam cię, Pani, odprowadzić do zamku, gdzie ojciec Twój, książę wojewoda, wraz z innymi braćmi swymi przebywa? — zapytał Piast Rzepichę, gdyż ona to była.— Nie, o nie! Na bogi! Wszędzie, tylko nie tam! Progów tego zamku strzeże niecnota i podstęp, a bezecność wszechwładne tam berło trzyma. — To mówiąc i odwracając twarz od nienawistnego miejsca, ukryła w dłoniach gorzkimi łzami zalane oblicze. — Powiedz mi, Piaście — rzekła po niejakiej chwili — powiedz, co się ze mną stało, kto mi cię zesłał do tej odludnej puszczy na ratunek? Kto mię przed obosiecznym nożem morderców zasłonił?— Księżniczko — odparł wieśniak — gdy za bogów natchnieniem do tego okropnego miejsca przybyłem, znalazłem cię samą, bez duszy, na zimnych głazach posadzki leżącą. Nie widziałem przy tobie morderców krwi twojej chciwych. — Trzeba ci bowiem wiedzieć, o Pani, że dostojny twój ojciec, uwiadomiony o wszystkim, co w grodzie królewskim wycierpieć musisz, zalecił mi, abym pilnie dawał na ciebie baczność. Z tej przyczyny codziennie prawie bywałem w zamku kruszwickim, mieszając się między dworskich, w celu dowiedzenia się czegoś o tobie. Usłyszałem też, iż królewskie dwory, pomijając wszelkie prawa i względy pokrewieństwa i gościnności, znęcają się nad tobą i cię prześladują. Wskutek tego przysiągłem na wszystkie bogi, że nikt ze złymi zamiarami do ciebie przystąpić nie zdoła, chyba po trupie wiernego Piasta, i dałem znać twemu ojcu, aby cię stąd odebrał. Wróciwszy dziś do zamku, dowiedziałem się z przerażeniem, że cię tam od dwóch dni nie widziano i że nikt nie wie, co się z tobą dzieje. Strwożony stałem w przedsionku grodu królewskiego, rozmyślając nad sposobem odnalezienia ciebie, księżniczko, gdy wtem w uszach moich zadźwięczał dziwnie miły głos: „Śpiesz, Piaście, do boru — co żywo do boru!“ Wybiegłem tedy prędko z przedsionka i, jak gdyby mnie moc jakaś niewidzialna popychała, przypędziłem wprost przed bałwochwalnię. Tuż naprzeciwko mnie wybiegło trzech mężów z rozczochranym włosem, z odzieniem w nieładzie, uciekając przez gąszcza i krzaki, jak gdyby ich wszystkie siły piekielne gnały. Zbliżywszy się ku drzwiom, znalazłem je na roścież otwarte, wpadłem więc do wnętrza i ujrzałem cię, Pani, wybladłą i bez duszy na ziemi leżącą — a skorom cię wyniósł na powietrze, natychmiast, jakby ciężką zrzucone ręką, zatrzasły się drzwi za nami z okropnym łoskotem.— Więc to niewidzialnej jakiejś mocy mam podziękować za moje ocalenie... — rzekła Rzepicha po chwili milczenia. — O teraz prowadź mnie, dobry mój przyjacielu, do jakiej wieśniaczej chaty, gdziebym mogła wyczekiwać brata mego Miłosława, który niechybnie wyzwolić mnie przybędzie.— Chatka taka stąd niedaleko, dostojna księżniczko — ozwał się Piast z zadowoleniem. — Patrz, oto wśród cieniów spokojnego gaju stoi niski biały domek dzikim winem otoczony. To moja zagroda ojczysta; niskie jej progi, lecz gościnne, równie jak proste, lecz poczciwe serca, które ją zamieszkują. Tu będziesz, Pani, przyjętą przez matkę moją z należnymi ci względami — a luba twa i urocza postać uczyni to schronienie wspanialszym od najokazalszych pałaców.

[OGLOSZENIA]1737558710776[/OGLOSZENIA]

[ZT]39030[/ZT]

[ZT]39020[/ZT]

(JAN KWIATKOWSKI)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

CzytelnikCzytelnik

0 0

Ciekawa książka nawet bardzo ciekawa, szkoda że nie można jej kupić ale można pobrać z internetu. Polecam bo warto czytać słowo pisanie.

17:22, 23.01.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%