Zamknij

Sześć zestawów potraw mogło być na XVIII-w. Wigilii u Jana Klemensa Branickiego

PAP 10:00, 24.12.2025 Aktualizacja: 10:00, 24.12.2025
Skomentuj

Hetman Wielki Koronny Jan Klemens Branicki (1689-1771) był politykiem, zamożnym magnatem, właścicielem 13 miast, 257 wsi i 17 pałaców, które znajdowały się w dobrach podlaskich, krakowskich i ruskich - przypomina Joanna Januszkiewicz, która o Wigilii u Branickich opowiadała w grudniu w Muzeum Wnętrz Pałacowych w Choroszczy.

Sześć zestawów potraw - w tym z wielu ryb - oraz kutia mogły się znajdować w XVIII w. na wigilijnym stole hetmana Jana Klemensa Branickiego w Białymstoku - wynika z zachowanego wiersza anonimowego autora. Przypominają go Muzeum Podlaskie i badaczka kuchni historycznej, Joanna Januszkiewicz.

W Białymstoku mieści się barokowy Pałac Branickich nazywany polskim lub podlaskim Wersalem, najważniejszy w mieście zabytek, który był rezydencją Jana Klemensa. Muzeum w Choroszczy koło Białegostoku mieści się w pałacyku, który był letnią rezydencją Branickich - współcześnie to jeden z oddziałów Muzeum Podlaskiego.

Hetmańska Wigilia w XVIII w. składała się z sześciu zestawów potraw, a w każdym zestawie było po kilka dań - wyjaśniała w Choroszczy Joanna Januszkiewicz, pasjonatka i badaczka tematu kuchni Branickich. Januszkiewicz podkreśla, że nie zachowały się żadne notatki kuchmistrza hetmana, żaden dokument, który mógłby być potraktowany tak, jak dzisiejsze menu. Jest tylko anonimowy wiersz opisujący sutą, choć postną, hetmańską wigilię. Wynika z niego, że zaczynała się ona od kutii. W wierszu czytamy, że "Początek sutej Wiliji był od litewskiej kucyi". Objaśniła, że sposób przygotowywania kutii nie zmienił się za bardzo, powstawała z gotowanych ziaren pszenicy z dodatkiem utartego maku, bakalii, miodu. - Podobnie wyglądało to u Branickiego - dodała.

Na stole były też szczupaki, karpie, liny, sandacze, węgorze, okonie, sumy, "rybiątka" czyli prawdopodobnie stynki. Autor opisuje, że ryby były ogromne, np. długie na łokieć czy tak wielkie, że dźwigało je dwóch chłopów.

Joanna Januszkiewicz tłumaczyła, że ryby były znacznie większe niż te, które znamy, bo były dobrze karmione w hetmańskich przypałacowych stawach, dorastały do sporej wagi i rozmiarów, stąd mowa w wierszu o tym, że rybę musiało nieć parę osób. Hetmanowi chodziło też o to, aby zaopatrywać się w produkty żywnościowe ze swoich dóbr, folwarków, być pod tym względem niemal samowystarczalnym.

Ryby przyrządzano inaczej niż dziś.

- Wyobraźmy sobie, że ta ryba była z dodatkami, ale te dodatki to były wtedy głównie sosy. Rzadko się zdarzało, że rybę można było zjeść rybę np. w pieczonych marchewkach, tylko raczej była to ryba najczęściej ugotowana, czasem przyrządzana, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, na parze albo - najrzadziej - usmażona - opowiadała Januszkiewicz.

W opisie wigilijnego stołu autor wiersza odnotował także obecność specjałów kuchni francuskiej: ostryg, żabek czy ślimaków. Hetman preferował kuchnię staropolską, doprawianą korzennymi przyprawami, jego żona Izabela francuską i takie nowości były na dworze, bo hetman również lubił nowinki.

Jako "przysmaczek" nowy wymieniono bobrowy ogon.

- To jest niesamowite. Rzeczywiście taki ogon jedzono, a bobra, który żył w wodzie traktowano jak rybę, więc można było jeść w czasie postu. Pamiętajmy, że Wigilia to był post ścisły. Nie używano nabiału, mięsa, ale ogon bobrowy się jadło - dodała.

Na stole nie brakowało marcepanu, "apelcynów" czyli pomarańczy. Hetman miał pomarańcze ze swoich dóbr, ale też były sprowadzane z zagranicy.

Na wigilijnej wieczerzy były też pierniki oraz różne napitki z hetmańskiej piwnicy, m.in. wina.(PAP)

kow/ aszw/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%