Zamknij

Kruszwiczanin Szymon Grzelak o swoim mistrzostwie: Nie spodziewałem się tego. To było duże zaskoczenie [ROZMOWA]

10:23, 12.09.2020 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 11:07, 13.09.2020
Skomentuj

Dziś mamy okazję porozmawiać kruszwiczaninem Szymonem Grzelakiem. Po kilku latach treningów i ćwiczeń, Szymon już jako trójboista odniósł dwa duże sukcesy sportowe. Dziś cieszy się tytułem Mistrza Polski u23 i wicemistrza Akademickich Mistrzostw Polski. Z mistrzem rozmawia Przemysław Bohonos.

Pochodzisz z małej wsi Tarnówko. Jako trójboista odniosłeś bardzo duży sukces, zdobywając najpierw wicemistrzostwo Akademickich Mistrzostw Polski, a teraz ciesząc się tytułem Mistrza Polski. Zanim jednak do tego doszło, miałeś epizod z piłką prawda?

Tak dokładnie, jestem mieszkańcem naszej gminy. Obecnie studiuje na kierunku finanse i rachunkowość w Wyższej Szkole Bankowej w Toruniu. Z piłką to prawda. Z LZS Szarlej był jednak bardziej związany mój brat Bartek. Byłem tam raczej w roli kibica. Z czasem zaistniała okazja grać w składzie, niestety drużyna się rozpadła.

I wtedy zaczęła się Twoja przygoda z obecną dyscypliną?

To było trochę tak, że szukałem na początku jakiegoś sportu, swojej dyscypliny. Takiego swojego miejsca na ziemi. Gdy byłem młodszy, lubiłem brać udział w konkursach wokalnych, muzycznych-potem zresztą była szkoła muzyczna. Grałem też w piłkę w KP Gopło Kruszwica jako młodzik i trampkarz, ale zrezygnowałem. Miałem też epizod z treningami rugby, które odbywały się w Kruszwicy. To właśnie wtedy zacząłem przygodę z siłownią.

Miałeś swoje inspiracje?

Zaczęło się od tego, że mój kuzyn zdobył miejsce na podium podczas Akademickich Mistrzostw Polski. Stwierdziłem, że to może być też dobre dla mnie. Osiągnięcie kuzyna zbiegło się z moim postanowieniem noworocznym. To było 6 lat temu. Wtedy też odbyłem pierwsze spotkanie z siłownią. Była ona dostępna w warunkach domowych na strychu. Tam też korzystałem ze sprzętu krewnych i stawiałem swoje pierwsze kroki. Wtedy też postawiłem sobie cel. Na prawdziwą siłownię pójdę, wtedy gdy będzie widać, że trenuje.

Na czym polegał Twój cel?

Zależało mi zwłaszcza na zdobyciu masy. Ważyłem tylko około 70 kg. Mój plan wynosił 80 kg. Chciałem, aby moja sylwetka była widoczna, miała atletyczne zarysy.

Mogłeś przystąpić do jej formowania.

Właśnie. I udało się. Troszkę przytyłem, a potem udałem się na siłownię Dragon w Kruszwicy, gdzie przez cały okres czterech technikum ćwiczyłem.

Rozpoczęła się szkoła średnia. Znalazłeś kogoś, kto mógłby pomóc ci w rozwijaniu twojej pasji?

Jeśli chodzi o trójbój siłowy, to nikogo takiego nie było, ale udało się znacznie polepszyć mi wyniki w innych dyscyplinach sportowych. Wraz z drużynami udało się nam osiągnąć bardzo dobre wyniki w piłce ręcznej. Być może to właśnie masa powodowała, że udawało mi się lepiej odnaleźć w tej grze.

W Twoich podziękowaniach mogliśmy przeczytać o Karolu Wójciku.

Tak to mój trener od około pół roku. Wcześniej cały trening i wszelkie ćwiczenia były na mojej głowie. Było ciężko. Gdy coś mi nie wychodziło, musiałem sam sobie wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Zdecydowałem się zatem na trenera, aby rozwijać się pod okiem fachowca. On mi wszystko ustala i doradza, a współpracuje się nam bardzo przyjemnie. Działamy jak brat z bratem. Jest bardzo dobrym trenerem.

W jaki sposób go poznałeś?

Kiedyś na Instagramie obserwowałem go i jego sportowe zaangażowanie. Później na Facebooku zobaczyłem jego reklamę. Było tam napisane, że zaprasza do współpracy. Zbiegło się to z moimi potrzebami związanymi z chęcią posiadania trenera.

Zdaje się, że mieszka on w Lublinie. W jaki sposób odbywają się zatem treningi?

Treningi odbywam zdalnie. Nie mam konsultacji bezpośrednich. Wszystko korygujemy przez Internet i nagrania. Trener rozpisuje każde nagranie, analizuje i wyłapuje błędy. Zdalne treningi to także konieczność z uwagi na duże odległości i konieczność dojazdów. W ten sposób trenujemy już od około sześciu miesięcy.

No właśnie o treningach piłkarskich wiemy i potrafimy sobie wyobrazić, jak wyglądają. A jak ćwiczą sztangiści?

Mój trening rozpoczynam poprzez aktywację. To coś w stylu rozgrzewki. Polega na tym, aby aktywować mięśnie, które będą aktywne podczas głównego ćwiczenia. Trenuje systemem trzydniowym. To jest poniedziałek, środa i piątek. W poniedziałek trener rozpisuje mi pierwszy bój. To mogą być np. przysiady. Mam też wskazane, jakie kilogramy muszę podnieść w poniedziałek oraz jakie powtórzenia wykonać.

Jak długo trwa taki trening?

Od dwóch do trzech godzin. Do tych przysiadów muszę zrobić ciężar 250 kg. Polega to na podniesieniu najpierw pustej sztangi, do której trzeba dodawać po 20 kg. Są też przerwy. Po takim długim ćwiczeniu są też konieczne ćwiczenia akcesoryjne, które mają eliminować słabe ogniwa. Polegać mogą np. na wzmocnieniu brzucha.

W poniedziałek były przysiady, a co dalej?

W środę mam trening wyciskania leżąc, a w piątek tzw. martwy ciąg. Każdego dnia jest inny bój. Martwy ciąg jest szczególnie istotny podczas zawodów. Sędziowie patrzą bowiem aby dobrze go wykonać. Inaczej grozi nam „spalenie” podejścia.

Poruszyliśmy wątek treningów, ale ważna jest też dieta. Jak dalece na przyjemności może sobie pozwolić sportowiec w twojej dyscyplinie?

W sportach związanych z kulturystyką czy lekkoatletyką dieta jest bardzo ważna. Może efekty byłyby lepsze, gdybym ją utrzymywał. Ja nie zwracam zbytnio na nią uwagę. Kontroluje tylko wagę. Nie mogę przytyć powyżej swojej kategorii wagowej, czyli 105 kg. 

Ile dziś możesz ważyć?

Dziś będzie to waga od 104 do 105 kg. Przed tym pierwszym startem na Akademickich mistrzostwach bardzo się stresowałem. Na dzień przed zawodami ważyłem dokładnie 105 kg. Trener kazał mi ubrać się w dres i leżeć w łóżku. Rano byłem o 1,5 kg lżejszy.

Do swoich sukcesów możesz zaliczyć tytuł Mistrza Polski u23 oraz wicemistrzostwo Akademickich Mistrzostw Polski. To Twoje pierwsze tak duże imprezy?

Nigdzie wcześniej nie byłem na tego typu sportowych wydarzeniach. Wicemistrzostwo to był mój debiut. Sam jestem w szoku. Podczas mistrzostw akademickich nie mieliśmy monitora ani podawanych na bieżąco wyników. Szacowałem 8. miejsce. Zdobyłem podium. Nie spodziewałem się tego.

Teraz kolejne zawody?

Na razie jeszcze nie wiem. Trener wspominał o Mistrzostwach Europy i Świata, które jak wiadomo w tym roku, zostały odwołane. Za tydzień (to jedyne co wiem), muszę zacząć trenować. Nie mamy określonego planu na przyszłość.

Jakie dziś udaje ci się osiągać wyniki? 

Jestem w stanie podnieść 725 kg w trzech bojach. (265 kg- przysiad, 155 kg- wyciskanie, 305 kg- martwy ciąg) Na ostatnich zawodach ustanowiłem swoje nowe rekordy.

Teraz kwestia przyszłości, ale od tej formalnej strony. Wszelkie mistrzostwa i zawody jak wiadomo, kosztują.

Jeśli chodzi o zawody uczelniane, to uczelnia zwraca koszty dojazdu transportem publicznym. W przypadku większych imprez koniecznością jest przynależność do klubu. Sam należę do Wiking Starachowice. Przy starcie płaci się tzw. pierwsze startowe i składkę roczną do klubu. Potem klub stara się opłacić taki start na mistrzostwach.

Mam nadzieję, że będziemy znów pisać o Twoich kolejnych sukcesach sportowych.

Dziękuję. Jeśli mogę, to chciałbym też podziękować także za wsparcie moich bliskich, w szczególności mojej narzeczonej, rodzinie oraz trenerowi, za nieocenioną pomoc w przygotowaniach.

Dziękuje za rozmowę.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%