- Z wielkim smutkiem przyjęliśmy informację o śmierci Pani Irenki. Cudownej, wspaniałej i ciepłej osoby, która całym swoim życiem dawała świadectwo okropieństwom wojny jakie przyszło przeżyć jej pokoleniu. Pomimo tego pozostała osobą ciepłą i otwartą na drugiego człowieka - poinformowała Krusza.
Irena Wawrowska urodziła się 28 stycznia 1929 roku w Strzelnie. Dzieciństwo przerwała jej brutalnie II wojna światowa – miała zaledwie 10 lat, gdy Niemcy wkroczyli do Polski. Ojciec, pocztowiec, walczył w obronie Poczty Polskiej w Gdańsku, a ona wraz z matką i siedmiorgiem rodzeństwa walczyła o przetrwanie w okupowanym Strzelnie.
W wieku 13 lat doświadczyła upokorzeń ze strony niemieckich rówieśników, a w 1944 roku została przymusowo wywieziona do Berlina, a następnie do obozu pracy Hasag w Altenburgu. Tam, wśród głodu, chorób i nieustannego zagrożenia, pracowała przy produkcji amunicji. Wiara i modlitwa, jak sama wspominała, pozwoliły jej przetrwać najtrudniejsze chwile.
Wyzwolenia doczekała się w kwietniu 1945 roku dzięki armii amerykańskiej. Do rodzinnego domu w Strzelnie wróciła po trudnej, dwutygodniowej podróży w sierpniu 1945 roku. Po wojnie uczyła się zawodu krawcowej i zaangażowała się w działalność Stowarzyszenia Młode Polki w Strzelnie.
W 1950 roku przeprowadziła się do Kruszwicy, gdzie wyszła za mąż za Stefana Wawrowskiego, żołnierza i pracownika miejscowej cukrowni. W Kruszwicy aktywnie działała w Kole Kombatantów, pełniąc funkcję skarbnika, oraz śpiewała w Zespole Folklorystycznym, pielęgnując lokalne tradycje.
Irena Wawrowska całe życie była wierna wartościom, które pomogły jej przetrwać najcięższe próby losu. Zmarła w wieku 96 lat.
[ZT]41682[/ZT]
[ZT]41681[/ZT]
[ZT]41680[/ZT]