Ludwik Ruciński był postacią niezwykłą. Z racji wykonywanego zawodu znali go prawie wszyscy, którzy korzystali z jego usług. Sam Ludwik Ruciński był po prostu pasjonatem fotografii, osobą poniekąd publiczną i niezwykle charakterystyczną. Robił to, co kochał. Sympatyczny, profesjonalny, zawsze oddany swojej pracy fachowiec.
Pogrzeb Ludwika Rucińskiego odbędzie się we wtorek (21.03) o godzinie 13:30 w Bazylice kolegiackiej pw. św. Apostołów Piotra i Pawła
[DAWNY]1679083650609[/DAWNY]
Fotograf opowiedział o swoim życiu w 2016 roku. W wywiadzie z Bartłomiejem Grabowskim dla Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego przekazał wiele cennych informacji o wykonywanym przez wiele lat zawodzie fotografa i historii swojej rodziny.
Ludwik Ruciński urodził się 30 marca 1946 roku w Rusinowie. Pochodził z rolniczej rodziny, był synem Adama Rucińskiego z Rusinowa i Marii z domu Stankiewicz. Ślub rodziców odbył się w Niemczech, gdzie poznali się rodzice zatrudnieni do pracy przymusowej w czasie II wojny światowej. Ojciec pracował w fabryce farb i lakierów.
Niemcy zajęli dom na początku wojny. Ojciec został przewieziony w rejony Lubelskie, a rok później wywieziony na tereny Rzeszy. W czasie pobytu Adama Rucińskiego (wysiedlony w 1939 do 1945 r., do GG, dane z akt przesiedleńczych w Poznaniu-Archiwum Państwowe w Łodzi, sygn. 47XXI/33) na robotach przymusowych zdobył aparaty fotograficzne, które do dziś syn – Ludwik zachował na pamiątkę. W dzieciństwie próbował robić nimi fotografie, nie posiadał wówczas odpowiedniej wiedzy na ten temat, co powodowało różne, często komiczne sytuacje: „Wyciągnąłem klisze, aby zobaczyć jak wyszło zdjęcie” - opowiadał pan Ludwik.
Imię odziedziczył po dziadku także Ludwiku, który szczęścia poszukiwał m.in. w Ameryce. Sam urodził się tuż po wojnie. Po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę w Zasadniczej Szkole Zawodowej w Kruszwicy. Aby rozwijać swoją wiedzę na temat fotografii skierowano go na kursy do Cechu Rzemiosł Różnych w Inowrocławiu. Praktyki odbywał już jako uczeń u Mieczysława Marciniaka (zakład przy kruszwickim rynku, dziś sklep odzieżowy). Cech wysłał pana Ludwika na praktykę do Poznania. W zawodzie uczył się od 1962 roku, a kilka lat później zdał egzamin. Po ukończeniu szkoły zaczekał na pobór do wojska. Służba ostatecznie zakończyła się w 1969 roku.
Pracę otrzymał w Spółdzielni Fotograficznej w Inowrocławiu "Fotorys", która z czasem otworzyła filię w Kruszwicy. To właśnie tam miał zostać skierowany w 1972 roku. Lokal początkowo był na ulicy Poznańskiej 4, następnie kilka razy zmieniał swoją lokalizację. Pana Ludwika można było zastać przy pracy zatem w lokalu przy ulicy Rynek 13, a od 1990 roku na ulicy Piasta 4 i ostatecznie Poznańskiej 1.
Kruszwicki fotograf zajmował się sztuką fotografii i przez pewien czas również filmowaniem. Ciekawsze fotografie wykonał m.in. w czasie prób straży pożarnej w budynkach kruszwickiej cukrowni, a także Kujawskiej Wytwórni Win w Kruszwicy. W czasie „stanu wojennego” robił zdjęcia tzw. zimy stulecia w Janocinie. Fotografował ważne uroczystości lokalne: Śluby, pogrzeby, pochody... W Markowicach wykonywał zdjęcia m.in. w czasie wizyty prymasa Józefa Wyszyńskiego, a także kardynała Józefa Glempa. Przed 1992 r. zajmował się również obróbką filmów. Wykonywał fotografie wszędzie gdzie był wstanie dojechać. Warunek wyjazdu był tylko jeden. Jak sam wyjaśnił jechał: „kiedy była benzyna do małego fiata”.
Całą historię znajdziesz tutaj:
http://kruszwicahistoria.blogspot.com/2016/10/ludwik-rucinski-kruszwicki-fotograf-ur.html#comment-form
[ZT]23216[/ZT]
[ZT]23215[/ZT]
[ZT]23223[/ZT]