Wędkarstwo to wspaniała aktywność na świeżym powietrzu, która uczy cierpliwości i bliskości z naturą. Zawody są doskonałą okazją do nauki podstaw wędkowania, poznania różnych technik i spędzenia czasu na łonie przyrody. Dzieci mają szansę na zdobycie nowych umiejętności, a także na rywalizację w przyjaznej atmosferze.
Ok godz. 15.00 - na ustalony sygnał zaświstały spławiki lecące do wody. Po kilku godzinach wędkarskich zmagań zawody z okazji Dnia Dziecka dobiegły końca.
Nagrody dla zwycięzców wręczył Burmistrz Kruszwicy Mikołaj Bogdanowicz.
[ZT]33035[/ZT]
[ZT]33033[/ZT]
Radny Frejliszek oczekuje wyjaśnień dotyczących zwolnie
Pochwalam Radnego Tomasza, który ujawnia nieprawidłowe działania urzędu!
Magda
18:45, 2025-12-24
Ciekawy pomysł internauty na uzupełnienie zwiedzania
Pomysł godny uwagi, dużo lepszy od pomysłów burmistrza. Mógłby stanowić istotną atrakcję ,
Makato
00:40, 2025-12-24
Ciekawy pomysł internauty na uzupełnienie zwiedzania
No I jeszcze zamontować drugi wizjer skierowany na Orlen co by widzieć w nim benzynę po 5.18 ...
...
22:10, 2025-12-23
Ciekawy pomysł internauty na uzupełnienie zwiedzania
Świetny pomysł! Aby uzyskać takie fajne ujęcie jak na załączonym obrazku proponuję zamontować wizjer na wieży wodnej przy ulicy portowej. W miejscu niedziałającej nigdy kamerki on-line.
cëppen ë∫ najcëgë
10:35, 2025-12-23
6 1
Oczywiście, że piękna rozrywka!
Gdyby ryby potrafiły krzyczeć, to ich wrzask przegoniłby te wszystkie dzieci i organizatorów. Ryby należą do silnie unerwionych kręgowców, więc czują wszystko zdecydowanie mocniej. Z naukowego punktu widzenia nie ma wątpliwości, że są w stanie odczuwać cierpienie. Było kiedyś głośno o ludziach, którzy postanowili sprawdzić, co czuje ryba, gdy hak przebija jej usta. Nie będę komentował w szczegółach tego doświadczenia. Haczyk rani ich gardła, oczy lub wnętrzności. Nawet jeśli są wypuszczane po złapaniu, giną na skutek poniesionych obrażeń w męczarniach. Ryby są w stanie wydawać dźwięki i używają ich do komunikacji między sobą, a także np. w sytuacjach stresowych. To, że ktoś ma łuski, nie oznacza, że nie może czuć i odczuwać. Wędkarstwo to okrucieństwo praktykowane pod ochroną prawa! Prymitywna satysfakcja polegająca na wyczekiwaniu ofiary, wyciąganiu jej z wody, wielogodzinna męczarnia i śmierć przez uduszenie. Kto ma trochę wiedzy o wędkowaniu, wie, że aby wyciągnąć haczyk utknięty w ciele, musi rybę poranić, czasem rozpruć. Piękny relaks, nie ma co. Okaleczone zwierzęta, duszące się nad brzegiem naszego Gopełka. Poranione zwierzę w takiej zanurzonej w wodzie siatce pływa czasami wiele godzin; według przepisów może w niej być trzymane aż do 24 godzin. W tym czasie niektóre ryby z powodu poranienia i wycieńczenia umierają, a ich nabrzmiałe ciała wypływają na powierzchnię. Inne próbują przeżyć, chociaż ich los jest już przesądzony.
Wiecie, jak wygląda duszenie się ryby? Posklejane blaszki oskrzelowe nie mogą uzyskać odpowiedniej ilości tlenu. Ryba powoli się dusi. Wędkarz powie, że zdycha. Ale ona się dusi. Rozpaczliwie pobiera tlen, potem dostaje obrzęk mózgu i umiera. Zdycha. Nawet jeśli to ma być sport, a ryby zostaną wypuszczone, to z takim poranionym gardłem szybko dochodzi do zakażenia. Ryba, jak to powie wędkarz, zdycha. To kolejny przejaw "szlachetności i humanitaryzmu", a tak naprawdę kwintesencja bezużyteczności, głupoty i absurdu, tkwiącego w tym syfie.
Wędkarstwo to brak wrażliwości, krytycyzmu, głębszego namysłu i tzw. hobby, czyli torturowanie zwierząt, które nie mogą nic zrobić, nawet wyraźnie zaprotestować. Ciekawe, czy organizatorzy i ich dzieci potrafiliby zamienić się z rybami rolami. Niech taki mądrala połknie kotwicę, niech mu wyrwie trzewia. Piękna rozrywka. Piękne obcowanie z przyrodą. Nie ma co!
Czy wędkarze głodują? Czy nie mają nic do jedzenia? No nie. Tylko głód mógłby to usprawiedliwić. Szkoda, że wciąga się w ten syf młodych ludzi i dzieci. Czego ich uczycie? Że ryby i dzieci głosu nie mają? Tak mogą myśleć tylko osoby o niskim statusie intelektualnym i moralnym.
Kochane dzieci, które brałyście wczoraj udział w zawodach wędkarskich, do Was te słowa kieruję - bo Waszych rodziców raczej nie da się przekonać - znajdźcie sobie inne hobby. Ryby są naprawdę inteligentne. Potrafią odczuwać stany pozytywne, stres fizjologiczny. Stres przed złapaniem, transportem. Mają swój charakter, jedne są bardziej odważne, inne mniej, budują więzi towarzyskie. Mają rozwinięty słuch (ucho wewnętrzne), widzą kolory dokładnie tak samo jak człowiek plus ultrafiolet (my widzimy tylko kolory bez ultrafioletu). Ryby dzielą ze ssakami i innymi kręgowcami podstawowe elementy systemu motywacyjnego, który ewolucyjnie jest źródłem wszelkich doznań: pozytywnych i negatywnych. Zdolność do odczuwania bólu u karpi została już dawno wykazana i eksperymentalnie potwierdzona u innych ryb kościstych, m.in. przez badaczy Instytutu Roślin Uniwersytetu Edynburskiego. Odczuwają strach, ból i cierpienie. Potrafią krzyczeć na poziomie ultradźwięków. Człowiek tego nie słyszy, bo nie przetwarza tych fal o niskich i wysokich częstotliwościach. Psa słyszycie, bo wyje, cierpi, szczeka, bo ten sygnał odbieracie. Pomyślcie, jak krzyczałby człowiek, gdyby ktoś z nim robił to, co robi z rybami.
I na koniec za doktor Probucką wrzucam cytat Schweitzera z książki "Filozofia kultury":
"Tam, gdzie my jesteśmy, niech będzie tyle łagodzenia bólu, ile w naszej mocy. Gdzie tylko możemy, ratujmy od bólu, cierpienia i trwogi – człowieka i zwierzę. (…) Nikt nie ma prawa przyzwalać na cierpienie zwierząt, jeżeli może temu zapobiec. Nie wolno nikomu uspokajać się tym, że interwencją swoją mieszałby się w sprawy go niedotyczące."
0 0
Lin w śmietanie mniam....