Przemarsz do miejsca pamięci oddalonego o kilka kilometrów odbywał się od 2014 roku. Upamiętniał wydarzenia do jakich doszło 24 września 1939 roku. To wtedy niemieccy żołnierze polowali na młodych mężczyzn na ulicach miasteczka. Pobitych i maltretowanych mieszkańców prowadzono na pole w Łagiewnikach gdzie okupanci dokonali straszliwej egzekucji.
- Co roku spotykamy się w Łagiewnikach aby przypominać o niewinności tych ludzi. Każdy kto uczestniczy w wydarzeniu jest nośnikiem pamięci, ambasadorem dążenia do prawdy o tamtych wydarzeniach. To właśnie pojęcie "nośnik" jest esencją tegorocznego wspominania tamtych wydarzeń - podkreśla prezes Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego, Przemysław Bohonos.
Co roku w Marsz Patriotyczny zaangażowane były także kruszwickie parafie. Przemarsz kończył się modlitwą w miejscu stracenia Polaków w Łagiewnikach.
- W tym roku nie rezygnujemy z pamięci o tych wydarzeniach. Okres pandemii powinien przynieść przemyślenia i refleksje. Dlatego w okresie rocznicy zbrodni łagiewnickiej zachęcamy wszystkich do indywidualnego odwiedzania miejsca pamięci. Dotyczy to zwłaszcza szkół i instytucji oraz stowarzyszeń - mówi członek zarządu stowarzyszenia Magdalena Jagiełłowicz.
Hasło tegorocznego marszu brzmi "Bądź nośnikiem pamięci o swoich korzeniach i pamiętaj na czym wyrosłeś". Zdjęcia z tegorocznego wspominania zmarłych można wysyłać na adres [email protected].
Na apel stowarzyszenia odpowiedziała m.in. Szkoła Podstawowa nr 1 w Kruszwicy, która odwiedziła miejsce pamięci. Miejsce pamięci odwiedzili uczniowie klas VII poszli pod opieką p. J. Kaczmarek i p. P. Borczaka.
[FOTORELACJA]2257[/FOTORELACJA]
Tragiczne wydarzenia na łagiewnickim polu przetrwały dzięki relacjom grabarzy uczestniczących w masowej egzekucji. Morderstwo dokonane przez Niemców okupione jest wyjątkową brutalnością.
- W dniu 24 wrzenia 1939 roku grupa uzbrojonych po zęby żołnierzy niemieckich polowała na mężczyzn na ulicach Kruszwicy, a wszystkich zatrzymanych w liczbie 12-zaprowadziła na pola łagiewnickie. Po przybyciu na wyznaczone miejsce w polu, rozkazano im wykopać grób o wymiarach: 15 m długości, 2 m szerokości i 1,5 głębokości. Na wykonanie tej pracy przeznaczono 2 godziny - czytamy w jednym z artykułów Maksymiliana Łangowskiego.
Egzekucji przypatrywali się miejscowi Niemcy. Wśród oprawców grabarze rozpoznali burmistrza Wiktora Ortwiga. Plutonowi egzekucyjnego towarzyszyli bracia Milbrantowie, Krufer, Kohsyk, Schneider, Schack i inni. W grupie skazano rozpoznano m.in. Grojnowskiego z Kruszwicy, Jana Jaworskiego z Kruszwicy oraz Soińskiego z Lachmirowic.
- Więźniów ustawiono dwunastkami niedaleko rowu, a burmistrz Ortwig odczytał im wyrok śmierci. Bezpośrednio po tym rozpoczął się akt egzekucji. Żołnierze przy pomocy bagnetów wepchnęli skazańców do dołu i na rozkaz oficera strzelali swoim ofiarom w twarze i szyje. Podobnie postąpili z drugą grupą. Trzecia grupa skazanych uklękła na krawędzie groby, prosząc zbrodniarzy o litość. Jednak ich również zepchnięto bagnetami - relacjonowali po wojnie grabarze.
Wśród relacji znajdują się również informacje na temat Grojnowskiego z Kruszwicy. Mieszkaniec miał jako ostatni wpaść do grobu i krzyknąć "Niech żyje Polska". Wściekli żołnierze przebili go bagnetami. Ugodziła go także śmiertelna salwa z karabinów.
- Następnie grabarze otrzymali polecenie ułożenia ciał w grobie. Niejedna z ofiar dawała jeszcze znaki życia, otwierając usta, z których bryzgała krew. Żołnierze przynaglali grabarzy w zasypywaniu grobu, sami zaś przyglądali się tym czynnościom, palili papierosy i raczyli się winem - czytamy w relacjach.
Z informacji udostępnionych w relacjach Maksymiliana Łangowskiego wynika, że kilku z grabarzy zostało zwolnionych. Na początku 2017 roku Nadgoplańskiemu Towarzystwu Historycznemu udało się poznać nazwiska kolejnych świadków tragicznego wydarzenia w Łagiewnikach. W 2018 roku ujawnione zostały kolejne osoby, które egzekucję widziały.
[ZT]17724[/ZT]
[ZT]13530[/ZT]
[ZT]13446[/ZT]
[ZT]13349[/ZT]
[ZT]6327[/ZT]
[ZT]1086[/ZT]