[ZT]38023[/ZT]
[ZT]38446[/ZT]
[ZT]39033[/ZT]
[ZT]39186[/ZT]
V.
W milczeniu i z pewnym przymusem siedzieli zaproszeni goście u stołu, spozierając często po sobie przenikliwym wzrokiem. Wśród ogólnego milczenia przyskoczyła naraz Helinda, dziewięcioletnia córeczka Mieczysława, księcia krajów nadwiślańskich, do stryja swego Leszka, a przypochlebiając mu się z właściwym swemu wiekowi wdziękiem, zagadnęła go:
— Czemuś to tak smutny, kochany stryju, i dlaczego nie przywiozłeś z sobą Rzepichy, za którą od tak dawna tęsknię?...O, jakżem się cieszyła, że ją po tak długiem niewidzeniu znowu ujrzę — wszyscy mówią o niej, że jest najpiękniejszą i najmądrzejszą ze wszystkich wnuczek Lecha.Proszę Cię, powiedz mi, gdzie jest Rzepicha, abym poszła do niej, z nią po dawnemu się popieścić.
— Masz słuszność, kochana Helindo, że ojca o córkę zapytujesz — odrzekł wojewoda z bolesnym uśmiechem — ale nie mogę ci dać o niej żadnej wiadomości, gdyż sam nie wiem, co się z nią dzieje.Jednak tam siedzi królowa, ona wie zapewne, gdzie Rzepicha się znajduje, jej więc o siostrzyczkę się zapytaj.
— Och nie! — odrzekło dziecię przyciszonym głosem — bo ja się boję tej pięknej pani.Zapytaj się jej sam o to, mój dobry, złoty stryjaszku, proszę cię bardzo.
— Pani — ozwał się Leszek do Gierdy, której palące spojrzenie czuł na sobie od chwili, gdy Helinda doń zapytanie względem Rzepichy zwróciła.— Pani, słyszałaś sama, że się to niewinne dziecię ode mnie domaga, abym Cię zapytał, gdzie się znajduje jedyna moja córka, Rzepicha, która dotychczas nie wyszła mię powitać, a której jedynie brakuje w gronie naszej licznej rodziny.
[ZT]41033[/ZT]
Zagadnięta królowa zbladła i zmieszała się na chwilę.Trwało to jednak tylko jedno mgnienie oka — poczem drwiąco spojrzawszy na Leszka, odparła ze zwykłą sobie zuchwałością:
— Życzyłam sobie mieć córkę waszą w gronie moich panien dworskich, ponieważ sądziłam, iż jest dobrą i poczciwą dziewczyną — że się jednak inaczej pokazało, przeto kazałam ją zamknąć za karę na trzy dni w odosobnionem miejscu.Miejcie do tego czasu cierpliwość, a wtedy odbierzecie sobie córkę — oddam wam bez żalu ten wasz drogi skarb, który mi się dobrze dał we znaki.
— Co słyszę! — zawołał Leszek gniewnym głosem — co słyszę, ty śmiesz uwłaczać mojej córce?... i jakąż to w niej wadę znalazłaś, moja ty dobra i poczciwa królowo! jaką?
— Wadę właściwą całemu waszemu przemierzłemu pokoleniu — wykrzyknęła Gierda z zaiskrzonymi oczyma, nie posiadając się od gniewu — nieugiętą zuchwałość i niesforność, którymiś i ty w tej chwili przeciw twej królowej i pani zawinił.
Na taką mowę powstali z oburzeniem wszyscy zgromadzeni, okazując wzrokiem i postawą, że będą bronić sprawy najstarszego w rodzinie.
— Więc ty sądzisz, cudzoziemko — zawołał teraz Mieczysław, cały drżący z oburzenia — że ci wolno obchodzić się z córką Lecha, jak z pospolitą poddanką?...Szukaj sobie sług i poddanych między twoimi wendyjskimi rodakami, zrodzonymi równie jak i ty w niewolnictwie — ale od nas wara!!
— Wojewodo — krzyknęła Gierda głosem jak żmija syczącym — czyń sobie, co ci się podoba w Płocku, ale tu w Kruszwicy rządzę i rozkazuję ja!
To powiedziawszy, opuściła izbę wraz z swem otoczeniem, zostawiwszy zgromadzenie w najwyższem rozdrażnieniu.Znalazłszy się w krużganku, rozkazała swemu dworowi, aby ją opuścił. Pozostawszy samą, przystanęła chwilę w otwartem oknie, aby z gniewu ochłonąć.
— Z nimi jutro sprawę na zawsze załatwimy — myślała sobie...— Wprawdzie ofiara mi uszła, ale każę ją odszukać i sama cios ostateczny jej zadam.Po nich inna mi jeszcze zostanie przeszkoda: Staszka, przebrzydła Staszka — więc ona żyje, a jam sądziła, że już dawno skaliste przepaści ją pochłonęły...Głupi Chwostek nie umie trzymać języka za zębami.Za kufel starego miodu, co chcę, wydobędę z niego.Ot i dziś przyznał się, że mu kochana siostrzyczka w lesie doradzała, aby mię za granicę wypędził, bo ze mnie na kraj cały spływają nieszczęścia...O to mniejsza, niech tam sobie na ten kraj i piekło całe spłynie, byleby mnie z tem dobrze było.— No, ale i z tą dziewczyną potrafię się uporać — ona śmiała na mnie króla podjudzać!!...Zostanie tylko Chwostek.Och! gdyby się jego jeszcze pozbyć — a potem, jam tylko panią i samowładną królową, jam pierwszą z pierwszych na tem rozległem państwie!...Ha! czas jakiś muszę go jeszcze znosić i giąć się przed nim...
Myśli te lotem błyskawicy przesuwały się po głowie żony Popiela II-go, a w miarę ich postępu twarz jej dawną przybrała maskę. Potem szybkim krokiem odstąpiła od okna i weszła do swoich komnat. Po chwili ukazała się Różyca, zaufana służebna, zapytując królowej, czy nie ma jej czego do polecenia.
— Przywołać mi tu strzelców: Grzela i Mikułę.
[ZT]41043[/ZT]
Niezadługo otwarły się podwoje komnaty i ukazali się w nich wezwani. Z uśmiechem na koralowych ustach przystąpiła ku nim królowa.
— Powiedzcie mi szczerze, poczciwi moi ludzie, czy pobieracie regularnie należną wam roczną zapłatę — czy odzież i jadło macie dostateczne i przyzwoite? — niepodobna mi samej wszędzie wglądnąć — król, jak wiecie, niewiele dba o to, a jabym chciała, żeby moim wiernym sługom dobrze u mnie było.
— Jasna Królowo — odrzekli starzy — za Waszą miłością zawsze to wszystko wiernie odbieramy i na niczem nam nie zbywa.
— Jesień mieliśmy piękną i wiosna dobrze się zapowiada — mówiła dalej Gierda — pewno codziennie w pole chodzicie?
— Codzień, Jasna Pani — odrzekł Grzela — ot i dziś byliśmy z królem w kniei, w okolicy Gopła — zwierzyny wprawdzie nie było, aleśmy za to spotkali księżniczkę Staszkę nad urwistym brzegiem przepaści.
— Staszkę, i cóż wam mówiła biedasia?
— Nam nic, ale z królem coś długo rozmawiali — ot, prawiła trzy po trzy — widać, że biedactwo niespełna rozumu.
— Król Jegomość — wtrącił Mikuła — prosił ją usilnie, aby z Nim do zamku wróciła, ale czegoś nie chce.
— Ot, wiecie co, dobrzy ludzie, dałabym wam sowitą nagrodę, gdybyście mi ją do zamku sprowadzili.
— Och Pani — odparł Mikuła — myżbyśmy śmieli podnieść ręce na najukochańsze niegdyś dziecię starych naszych królów — śmielibyśmy wlec ją przemocą do zamku!... nie, nigdy!
— A ty Grzelu, co na to mówisz, czy także wolisz, aby ta biedna Staszka gdzieś tam się po skałach walając, z głodu wreszcie i zimna zginęła — wolisz to, niźli widzieć ją w zamku, na właściwem jej stanowisku, otoczoną dostatkami i licznym dworem oczekującym jej skinienia?Ależ ona obłąkana, weź to mój poczciwcze pod uwagę.Gdybyć ona była zwyczajną obłąkaną, ha! to co innego — ale ona mówi czasem do rzeczy — mogłaby jeszcze naród podburzyć i stać się przyczyną niebezpiecznych zamieszek, rozlewu krwi!...Sami więc widzicie, że ją do zamku koniecznie sprowadzić potrzeba — chce, czy nie chce — żywą czy nie żywą.
— Ot, posłuchajcie mię: wiecie, żem na was zawsze była łaskawą, a dziś nowy daję wam dowód mej dobroci, wybierając was, a nie kogo innego.Otwiera się wam droga do zabezpieczenia sobie spokojnej i wygodnej starości — oto wór złota pełny — umiecie celnie puszczać strzały, niech się wam zdaje, że to był Kuliczek, słomka lub coś podobnego.W ten sposób i ona zakończy swoją tułaczkę i my pozostaniem wolni od tych kłopotów...No, weźcież sobie to złoto, a drugie tyle was czeka, jeśli mi się dobrze sprawicie.
[ZT]41041[/ZT]
— Dostojna Królowo — odrzekli starcy, cali drżący z oburzenia — całe nasze życie strzelaliśmy ptastwo i zwierzynę, ale na człowieka rękiśmy nigdy nie podnieśli i nie podniesiemy, choćby nam wszystkie skarby świata oddawano.
— Zacni, poczciwi ludzie; była to tylko próba.Chciałam was doświadczyć, czy w istocie jesteście takimi, za jakich was dotychczas miałam.Wasza prawość zasługuje na zaufanie z mej strony: od dziś dnia powierzam wam straż mojego skarbu.A teraz, napijcie się za moje zdrowie miodku wytrawnego, rówieśnika wam w latach, od którego serce się wam rozweseli, a krew inaczej w żyłach zagra.
— Niechaj Wam bogowie dadzą wiek długi, w szczęściu i zdrowiu, piękna i miłościwa pani.Niech Wam stokroć odpłacą na dzieciach waszych, wnukach i prawnukach.
Zaledwo tych słów dokończyli, uczuli obaj dziwną niemoc we wszystkich członkach, ogień wewnętrzny, pożerający wnętrzności, powalił ich o ziemię — piana z ust toczyć się poczęła, oczy bielmem zaszły.
— Biada mi — zawołał Mikuła — czuję, że mi jad wnętrzności pali i rozdziera!
— Ha! podłe draby, nie chcieliście uledz moim prośbom i namowom, nie chcieliście służyć królowej Gierdzie, to idźcież teraz gryźć ziemię!
Nogą potrąciła leżące obok niej ciała.
— Wiedźmo przeklęta — wyrzekł gasnącym głosem Grzela — ziemia twych popiołów nie przyjmie; zginiesz jak nikt jeszcze na świecie.Piekło na ciebie i na cały ród twój, przeklęta!!...
Gierda, znać przyzwyczajona do scen podobnych, spokojnie na ich konwulsye i męki patrzała.
[ZT]41040[/ZT]
Po chwili klasnęła w dłonie.
— Wywlec tych zdrajców — rozkazała wchodzącej służbie — i rzucić ich ścierwo psom na pożarcie — słyszycie?
Poczem wyszła do drugiej komnaty, w której zwykle zauszników swoich przyjmowała:
— Hej, Grzmilas!!
— Jestem, dostojna królowo — odrzekł człowiek strasznej postaci, z maczugą w ręce, występując na środek izby z nizkim ukłonem.
— Właśnie mi się przydasz dziś lepiej niż kiedykolwiek: mówią, że strzelasz celnie?
— Tak, miłościwa Pani, strzelam, lecz z palką raźniej mi idzie robota.
— Lecz gdy koniecznie strzału potrzeba?
— W takim razie jaskółkę trafię w obłokach.
— Więc dobrze, masz tu worek złotem napełniony, a z nim zapewnienie, że ci włos z głowy nie spadnie — masz tu także dwie zatrute strzały: idź z nimi nad jezioro, a tam znajdziesz dziewczę jak sarna zręcznie po skałach i urwiskach się zwieszające.Nędzne to i biedne stworzenie, niepotrzebne na tym świecie. Życie mu ciężarem.Idź więc i spraw mi się po swojemu, to znowu dostaniesz taki sam wór złota, tylko prędko i zgrabnie!...
Grzmilas się ukłonił do samej ziemi i odszedł szybkim krokiem, kontent, że mu się tak korzystna, a łatwa do uzyskania gratka trafiła.
Zaledwie zniknął, wszedł drugimi drzwiami sługa, oświadczając, że u progu czekają na posłuchanie dwaj Ewangeliści (tak zwano naówczas głosicieli wiary Chrystusowej), wysłani od Biskupa Merseburskiego.
— Niech wejdą — rozkazała Gierda, a oczy jej zabłysły najżywszą niecierpliwością i oczekiwaniem.
Po chwili weszli obaj znani nam już jasnowłosi młodzieńcy, a pokłoniwszy się nisko królowej, oddali jej pismo Biskupie zawinięte w chustę jedwabną.
Gierda żywo oderwała pieczęć i chciwie czytać poczęła.Zaledwie jednak kilka słów przebiegła, twarz jej poczęła blednąć i sinieć naprzemian.
— Ha, cóż to, Biskup drwinki sobie ze mnie stroi i sądzi, że mu to ujdzie na sucho — zawołała, nie posiadając się ze złości.— W zamian za przyrzeczone dwa tysiące od stóp do głowy zbrojnych wojowników, których lada chwila oczekiwałam, on was mi przysyła, was młokosy do niczego — i pisze, że lud mój nie korda i włóczni potrzebuje, lecz was, puszczyki z lasu!Precz mi z oczu! hej, wyszczuć ich psami — precz! bo was kijmi wypędzić każę!
— Okropna niewiasto! — ozwał się Michał — chcesz nas psami wyszczuć, kijmi wypędzić, nas, pomazańców Pańskich — otóż za karę stać będziesz martwą i niemą, dopóki wolni i bezpieczni z zamku nie wyjdziemy.
To rzekłszy, opuścili komnatę zostawując Gierdę z ustami otwartymi, z ręką podniesioną.Dobrą już chwilę stała tak nieruchoma, podobna raczej do szatana, jak do kobiety.
Wtem drzwi się po cichu odchyliły i wszedł Mmi Chwostek, ostrożnie na wszystkie strony się oglądając.Krok chwiejny, oko bielmem zaszłe, świadczyły, że przychodził co dopiero po ukończonej pijatyce.
Spojrzał na Gierdę; stała zawsze jeszcze nieruchoma; zbliżył się do niej i dotknął jej trupio zimnej ręki.Ocknęła się, jakby ze snu ciężkiego:
— Ach, jak mi zimno, zimno — gdzież oni są — co się to ze mną stało?
— Co ci jest, Gierdo, o kim mówisz?
— A! to ty, królu — odrzekła, powoli do przytomności wracając — nic, nic mi — ot, trochę tylko się zadumałam i nie spostrzegłam twego przybycia.Ale... ale, muszę cię jeszcze o czemś uwiadomić: Grzela i Mikuła, ci starzy strzelcy, którzy się tak wiernymi zdawali, byli na czele spisku; kazałam więc wymieść to śmiecie, otruć ich poleciłam.
— Ależ dobrze, ty to lepiej rozumiesz jak ja!
— Posłuchajże mię jeszcze; wielki mam kłopot z tą obłąkaną Staszką.
— A! prawda, Staszka!
— Wszakże to ona ci radziła, abyś mię wypędził z kraju.O! wierzaj mi, strasznego masz w niej wroga!Już od dawna na rzeczy te jasno się zapatrując, mówiłam, że jej źle z oczu patrzy — że ją na wieży zamknąć trzeba.A ty swoje: że to sierota, że na twej opiece — dałam jej więc wolność.A dziś ta sierota chce najprzód żonę z mężem doróżnić, potem pana brata do turmy wsadzić — a sama, na tronie naszym zasiąść, dobrawszy sobie wspólnika między synami tych obrzydłych stryjów.
— O, przytnę ja skrzydła temu gołąbkowi, oskubię go! — zawołał Popiel gniewnie.
— Nie, mój drogi, nie trudź się tak drobnymi sprawami — masz i tak dosyć na głowie: zdaj to już na mnie, a ja ją niezawodnie z tych urwisk dostanę — żywą czy nieżywą będę ją miała.No cóż, zgoda?
— Zgoda, zgoda!
— A teraz czas nam się już udać na spoczynek.Sił nam potrzeba na dzień jutrzejszy — tobie szczególnie, abyś przy uczcie za prędko nie skonał — ha! ha! ha! — dodała, wybuchając piekielnym śmiechem.— Wiesz, już się cała ta hałastra zebrała — święcie wszyscy w twoją ciężką chorobę uwierzyli i nie odmówią ci przebaczenia, ha! ha! ha!Gdy więc ty rozpoczniesz konanie na puchowem łożu, ja lamenty i żale nad moją nieszczęsną dolą będę rozwodzić.Będzie to już ostatnia nasza walka z nimi — po niej będziesz panem od morza do morza, a wszystko kornie głowę będzie schylało przed twoją wszechwładną wolą.
***
Jan Kwiatkowski „Zamek Kruszwicki. Powieść historyczna z IX wieku”
Jan Kwiatkowski jest autorem streszczenia powieści historycznej „Zamek Kruszwicki”, wydanej w 1911 roku nakładem K. Miarki. Dzieło osadzone jest w realiach IX wieku, odwołując się do legend i wydarzeń związanych z historią Kruszwicy, jednego z najstarszych ośrodków osadniczych w Polsce.
Publikacja ukazała się w miejscowościach Mikołów—Warszawa, co wskazuje na szeroki zasięg działalności wydawniczej. Powieść wpisuje się w nurt literatury historycznej, która miała na celu popularyzację przeszłości oraz kształtowanie świadomości narodowej w okresie zaborów.
[ZT]41053[/ZT]
[ZT]41052[/ZT]
[ZT]41051[/ZT]
[ZT]41050[/ZT]
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu mojakruszwica.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz