Polaków walczących z tworzącą się strukturą Polskiej Republiki Ludowej w latach 40. i początku 50. przez ostatnie pół wieku spajały mroki tajemnic i niedopowiedzeń. Akcje większości oddziałów podziemia antykomunistycznego były wymierzone w oddziały zbrojne Milicji Obywatelskiej oraz Urzędu Bezpieczeństwa. Wzbudzały przy tym wiele kontrowersji.
Do działań zorganizowanego podziemia zalicza się, między innymi, akcje oddziału wielkopolskiego Antoniego Fryszkowskiego. Mowa tu o napadzie na spółdzielnię Samopomocy Chłopskiej w Wierzbinku i Mostkach. Z Wielkopolski ruch oporu rozlewał się również na Kujawy.
Latem 1945 roku stworzone zostały dodatkowe oddziały liczące kilkadziesiąt osób. Z czasem przekształcały się w doskonale zarządzane grupy, których celem od jesieni 1945 były wspólne akcje przeciwko władzom komunistycznym. Ta nie pozostawała zresztą dłużna. Akcję likwidacyjną prowadziła już po 1945 roku.
Jedną z metod NKWD były oszustwa związane z pozorną amnestią. Po aresztowaniu Jana Mazurkiewicza, pseudonim "Radosław", początek swój wzięła Centralna Komisja Likwidacyjna Armii Krajowej. Podszywając się pod "Radosława" NKWD zwróciło się do AK-owców z apelem o ujawnienie się i skorzystanie z amnestii.
Oszustwo kończyło się internowaniem i odosobnieniem. W ten sposób w 1945 roku ujawniło się ok. 50 tysięcy żołnierzy podziemia. Taktykę tę powtórzono również w amnestii z 1947 roku, gdy zdecydowało się ujawnić 76 774 osób. Zebrana w toku przesłuchań wiedza posłużyła do późniejszych represji wobec ujawnionych i dotarcie do osób nadal prowadzących walkę.
Zdaniem profesora Jana Żaryna, ponad 20 tysięcy żołnierzy zginęło bądź zostało zamordowanych skrytobójczo lub w więzieniach NKWD i ubeckich, a część wywieziono na Wschód, wielu skazano na kary pozbawienia wolności.
W końcu lat 40. i na początku 50. ponad 250 tysięcy ludzi więziono i przetrzymywano w obozach pracy.
Na Kujawach swoją działalność w latach 1945-1947 prowadziły dwa duże oddziały zbrojne: Jerzego Gadzinowskiego "Szarego" i Antoniego Fryszkowskiego "Rysia|. Gdy tworzyli oni swoje oddziały, "Szary" miał 18, a "Ryś" 22 lata. Mimo tak młodego wieku potrafili przez kilka miesięcy sprawnie pokierować wieloma akcjami. Trzeba wspomnień również o rzadkich stratach w ludziach, co było zresztą dość zadziwiające, bo żołnierze walczyli z liczniejszym od siebie przeciwnikiem.
Mimo młodego wieku pod dowództwo "Szarego" trafiło wielu starszych i bardziej doświadczonych partyzantów, a szefowie innych grup konspiracyjnych, działających na Kujawach, traktowali go jako równorzędnego partnera. Oddział Gadzinowskiego poruszał się po dobrze znanym sobie terenie. I to stanowiło o jego specyfice. Partyzanci mogli liczyć na pomoc miejscowej ludności, a nawet... milicjantów.
- Funkcjonariusze MO nie meldowali swoim przełożonym o akcjach oddziału Gadzinowskiego. "Szary" współpracował z milicjantami z posterunków w Babiaku, Izbicy Kujawskiej, Lubrańcu, Piotrkowie Kujawskim oraz Topólce. Zdarzało się, że komendant posterunku w swoim domu kwaterował oddział, nie meldując o tym swoim zwierzchnikom - twierdzi dr Paczoska-Hauke.
W świadectwach i wspomnieniach notuje się, że "Szaremu" pomagali księżai bogaci gospodarze. Jego ludzie robili rekwizycje w gorzelniach, młynach, cukrowniach. Gdy chcieli zdobyć broń, to podchodzili pod komisariat i zaskoczonym funkcjonariuszom kazali po- łożyć karabiny na progu.
Zdaniem profesora Zbigniewa Biegańskiego, historyka z UKW w Bydgoszczy, cieniem na oddziale Jerzego Gadzinowskiego kładzie się akcja likwidacji trzech mieszkańców Piotrkowa Kujawskiego, którzy przyczynili się do aresztowania członków podziemia. Doszło do niej w październiku 1945 r.
Oddział dokonał wyrok na wójcie Wincentym Wypychu oraz urzędniku Władysławie Wasilewskim. Trzecią osobą wyznaczoną do likwidacji był sekretarz komitetu gminnego PPR Zygmunt Czeladziński (został ranny, zdołał zbiec, a po dwóch dniach zmarł w szpitalu). Nie wiadomo dlaczego zginęła także żona wójta, Waleria Wypych.
Zdaniem prof. Biegańskiego, nigdy nie została wyjaśniona rola niejakiego Wrzesińskiego (podczas rozprawy przed sądem w Bydgoszczy o tej postaci nawet nie wspomniano). Członkom oddziału "Szarego" przypisuje się śmierć 16 osób.
- Po rozprawie stryja mój ojciec był nękany przez UB. Przyjeżdżali do naszego domu, zabierali go z ganku i wypuszczali po dwóch tygodniach. Robili rewizję w domu. Inwigilowano nas jeszcze w latach 60. Całe szczęście, że stryj teraz jest bohaterem, a nie bandytą - mówił kilka lat temu na łamach prasy bratanek Gadzinowskiego.
Oddział ostatecznie został rozbity 13 listopada 1945 roku. 29 maja 1946 roku Jerzy Gadzinowski stanął przed plutonem egzekucyjnym. Nie miał nawet 19 lat. W PRL długo trwała czarna legenda "Szarego". Przypisywano mu zbrodnie, których nie popełnił, bo doszło do nich wtedy, gdy oddział jeszcze nie istniał, albo Gadzinowskiego już nie było wśród żywych.
[DAWNY]1614610519965[/DAWNY]
[ZT]15156[/ZT]
Prawomyślny16:05, 01.03.2021
Do MK.
Nareszcie coś ważnego na portalu.
CHWAŁA BOHATEROM
Historia bez cenzury23:05, 01.03.2021
Żołnierze "wyklęci" mordowali cywilów i dzieci. Teraz tych morderców kreuje się na bohaterów tak jak kiedyś komunistyczne ścierwa. Tyle w temacie...
0 1
Na teksty tego typu jest cały dzień. Nie spinaj się tak.
2 4
Po 8 maja(choć i wcześniej również) to nie byli żadni bohaterowie tylko zwykli bandyci, którzy napadali na niewinnych i mordowali nawet tych, których faszystom zamordować się nie udało, dziś ich spadkobiercy z ONR-u pozdrawiają się wysoko wyciągniętą ręką (rzekomo zamawiając 5 piw)
2 2
@Wała boCHaterom
Idz że swoimi lewackimi przyjaciółmi ponabijać się z więzionych w Chinach Ujgrow, a polskie sprawy i polskich bohaterów zostaw nam Polakom.